UK

Old City adventures

Our meeting point for the Mercat Tours is at Parliament square, which is part of the Edinburgh Royal Mile. The Adam Smith's (the father of economics) statue stands here, outside St Giles Cathedral. We still have a little time to spend, so we wander around some narrow closes.

 

Nasze miejsce zbiórki dla wyprawy z  Mercat Tours znajduje się na Parliament Square, który jest częścią Edinburgh Royal Mile.  Nasza uwagę zwraca tutaj posąg Adama Smitha (ojca ekonomii), który najduje się przed katedrą św. Idziego. Mamy jeszcze trochę czasu do umówionej godziny spotkania, więc kręcimy się chwilę po wąskich zaułkach starego miasta.

And then we meet the Mercat Tours’ guide, who takes us to one of the oldest and deepest city's vaults.  The vaults – the system of underground caves - were built in the 18th Century beneath the South Bridge. We have a chance to listen about the city's history as well as about many ghosts who supposedly made their appearance in the vaults. No cheap tricks, fortunately, and the guide is a pretty good storyteller.

We ticked off a lot of things today, it seems, and now it is time to refresh ourselves and head for the evening meal.

 

 

A potem spotykamy przewodnika Mercat Tours, który zabiera nas do jednego z najstarszych i najgłębszych podziemi miasta. Ten system podziemnych jaskiń został zbudowany w XVIII wieku pod Mostem Południowym. W trakcie zwiedzania mamy okazję posłuchać o historii miasta, a także o wielu duchach, które podobno pojawiły się w podziemiach. Na szczęście wycieczka nie uwzględnia żadnych tanich sztuczek, a przewodnik jest całkiem niezłym opowiadaczem.

Tak więc zobaczyliśmy dzisiaj całkiem sporo rzeczy, a teraz nadszedł czas, aby się odświeżyć i udać na wieczorny posiłek.

St Cuthbert’s Church

We went to find a nice cafe, but we stopped a few times on the way. First, within a large churchyard that bonds Princess Street Gardens with Lothian Road, at the foot of the castle rock, we found St Cuthbert’s Church, also known as West Kirk. This church was damaged and rebuilt many times. The current building was built in the XIX century in cream sandstone, and its most immense pride are stained glass windows, including one by Tiffany.

 

Poszliśmy szukać przyjemnej kafejki, ale po drodze bylo kilka innych wartych obejrzenia rzeczy. Na dużym dziedzińcu przykościelnym, który łączy Princess Street Gardens z Lothian Road, u podnóża zamkowej skały, znależliśmy skościół św. Cuthberta, znany również jako West Kirk. Kościół ten był wielokrotnie niszczony i przebudowywany. Obecny budynek został zbudowany w XIX wieku z kremowego piaskowca, a jego największą ozdobą są witraże, w tym jeden autorstwa Tiffany'ego.

Charlotte Square

Charlotte square, designed by famous Robert Adam, is one of the most beautiful places of the New Town and it used to be an exclusive, posh residential area. And even today on the north side you can find one of the most known addresses in Edinburgh – the Bute House at number 6 is the official residence of the Scottish First Minister.

 

Plac Charlotte, zaprojektowany przez słynnego Roberta Adama, to jedno z najładniejszych zakątków Nowego Miasta i niegdyś najbardziej ekskluzywna dzielnica mieszkaniowa. I nawet dzisiaj na północnej stronie placu można znaleźć jeden z najbardziej znanych adresów w Edynburgu – Bute House pod numerem 6 to bowiem oficjalna rezydencja szkockiego premiera.

Next to the Bute House, at number 7, we are visiting the interior of a restored Georgian House to have a glimpse at the life of rich Edinburgh dwellers in the early XIX century. The dining room is especially impressive with its period furniture and paintings. The kitchen located at the basement has a remarkable open fire roast. And we also have a chance to watch a short film about the Lamont’s family, the old owners of the house. When we emerge again from the by-gone era, there is still enough time for tea/coffee before we have to be in our meeting point for the late afternoon visit to the underground vaults. So off we go to find a nice café.  

 

Obok Bute House, pod numerem 7, zwiedzamy wnętrze odrestaurowanego Georgian House, aby przyjrzeć się życiu bogatych mieszkańców Edynburga na początku XIX wieku. Szczególnie imponująca jest jadalnia z meblami i obrazami z epoki. Z ciekawostek, kuchnia znajdująca się w piwnicy posiada wielki rożen zamontowany przy kominku z otwartym ogniem. Mamy też okazję obejrzeć krótki film o rodzinie Lamontów, dawnych właścicielach domu. Kiedy wynurzymy się już z tej podrozy do minionej epoki, mamy jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby pójść na herbatę / kawę, zanim będziemy musieli stawić się w naszym miejscu zbiórki przed wieczornym zwiedzaniem podziemi miasta. Idziemy więc znaleźć jakąś fajną kawiarnię.

Just behind the corner

There were times when I had to persuade my husband (not yet husband back then) to go with me to a gallery. But he quickly got the bug and now galleries clearly call him. He was very excited to spot we are staying just behind the corner from the Scottish National Portrait Gallery and so we start this day from visiting it. The building itself is quite remarkable (check the video below) made from red sandstone in neogothic style. Figures of poets and monarchs watch down over the street, whilst William Wallace (think Braveheart) and Robert the Bruce (the “Outlaw King” on Netflix may refresh your memory if history of Scotland is not your strong point) flank the entrance.

The Great Hall inside is simply stunning. Along the first floor balustrade you can admire a frieze with procession of Famous Scotts, and there are also huge murals depicting important scenes from the Scottish history.

Dawno, dawno temu musiałam długo namawiać mojego męża (wtedy jeszcze nie męża), żeby poszedł ze mną do galerii. Ale szybko złapał bakcyla i teraz galerie wyraźnie same do niego wołają. Az wiec podskoczył z radości, odkrywając, ze nasz hotel  znajduje się dosłownie za rogiem Szkockiej Narodowej Galerii Portretów. Dzisiejszy dzień  zaczynamy właśnie od tej galerii. Sam budynek już robi wrażenie (patrz wideo poniżej) - wykonany z czerwonego piaskowca w stylu neogotyckim, z wielkimi postaciami poetów i monarchów obserwujących ulicę poniżej, podczas gdy William Wallace (pomyśl o „Braveheart”) i Robert the Bruce („Król wyjęty spod prawa” na Netflix może odświeżyć waszą pamięć, jeśli historia Szkocji zaciera się w pamięci) pełnią straż przy wejściu.

Wielka Sala w środku jest jeszcze bardziej impoujaca. Wzdłuż balustrady pierwszego piętra można podziwiać fryz z procesją sławnych Szkotów, uwagę przyciagaja także ogromne malowidła ścienne przedstawiające ważne sceny z historii Szkocji.

From here we go up to the exhibition rooms and admire the huge collection of portraits. The temporary exhibitions are much less impressive in our (subjective of course) opinions. Alison Watt’s “A Portrait Beyond Likeness” is not half as exciting as I expected reading the concept description of this project and Thomas Joshua Cooper’s “The World's Edge” makes me think “the king is naked”. These are just random (B&W of course because you know, it is ART) pictures of various places with composition and light questionable at best. I am sorry, but I am not going to lie, pictures like these I would have deleted from my camera card. But this is not so important after all, because the portrait exhibitions are wonderful and we enjoy our visit a lot.

Stąd idziemy w górę do sal wystawowych i podziwiamy ogromną kolekcję portretów. W naszych (oczywiście subiektywnych) opiniach znacznie mniej imponujące są wystawy tymczasowe. „A Portrait Beyond Likeness” Alison Watt nie jest w połowie tak ekscytujący, jak się spodziewałem, czytając opis koncepcji tego projektu, a „The World's Edge” Thomasa Joshuy Coopera sprawia, że ​​myślę „król jest nagi”. Są to po prostu przypadkowe (czarno-białe oczywiście, bo w końcu to jest SZTUKA) zdjęcia różnych miejsc, których kompozycja i światło są co najwyżej wątpliwe. Przykro mi, ale nie będę kłamać, takie zdjęcia usunęłabym z karty własnego aparatu. Ale to wszystko nie jest takie ważne, bo główne wystawy portretowe są fantastyczne i wizytę tutaj uznajemy za bardzo udaną.

We also, surprise, surprise, did not skip the café. They serve delicious cakes and nice lunch meals. First point of the day ticked off and now we are off to the Charlotte’s square.

Rzecz jasna nie pominęliśmy także kawiarni. Serwują tu pyszne ciasta i smaczne lekkie dania na lunch. I tak nam minął ranek, a teraz ruszamy jeszcze na plac Charlotty.

Locanda De Gusti

Our first dinner in Edinburgh is in Locanda De Gusti, small Italian restaurant serving simple, traditional food. If you happen to follow my blog for a while, you know we pick our hotels and our dinners quite carefully. We are not always after luxury, spoiled as we are, but we are always looking for something with a character.  Locanda does not disappoint. It is a popular place and it is packed when we arrive - we are really testing the efficacy of our COVID vaccines here. We are sited at the back, in the more rustically decorated pat of the restaurant, which is actually to my liking. We order burrata with fig jam as a starter and a platter of grilled fish to share as our main. But before it arrives they also bring a pre-starter, ciabatta with grilled vegetables and oil olive. The food is fresh and delicious, and portions are truly generous. It is not often that we struggle to finish our food, but here we actually do. Still I have a separate stomach for ice-cream and tea… We leave the place as one of the last clients and full to the brim… Good bight Edinburgh.

 

Na naszą pierwszą obiadokolację w Edynburgu wybraliśmy Locandę De Gusti, niewielką włoską restaurację serwującą proste, tradycyjne potrawy. Ktokolwiek czytał mój blog przez jakiś czas na pewno zauważył, że nasze hotele i restauracje na obiady wybieramy dość starannie. Nie zawsze zależy nam na luksusie, chociaż jesteśmy rozpuszczeni jak dziadowskie bicze, ale zawsze szukamy czegoś z charakterem. Locanda nas pod tym względem nie zawiodła. Jest to dość popularne miejsce (zawsze dobry znak, jak chodzi o jedzenie) i kiedy przychodzimy jest absolutnie pełne ludzi - naprawdę testujemy tutaj skuteczność naszych szczepionek przeciw COVID. Nasz stolik znajduje się z tyłu, w bardziej rustykalnie udekorowanej części restauracji, co nam się akurat podoba. Zamawiamy burratę z konfiturą figową jako przystawkę i półmisek grillowanych ryb, jako naszą główną potrawę. Ale zanim jedzonko nadejdzie, przynoszą też czekadełko - ciabattę z grillowanymi warzywami i oliwą z oliwek. Jedzenie jest świeże i smaczne, a porcje są ogromne. Rzadko zdarza nam się zostawiać coś na talerzu, bo jesteśmy pasibrzuchy, ale tu mamy spory kłopot, żeby wszystko pochłonąć, naprawdę nie żałowali. A mimo wszystko zamawiam deser -  mam chyba osobny żołądek na lody i herbatę… Wychodzimy, a raczej wytaczamy się, jako jedni z ostatnich klientów i pełni aż po brzegi. Dobrej nocy Edynburgu….