travel

The Golden Mount

Before we can see the Golden Mount temple (Phu Thao Kong), we can hear it. It is due to hundreds of bells singing in the wind. We look up at the golden spire of the chedi glistening in the sun. This is where we need to climb.

Zanim zobaczymy świątynię znana jako Golden Mount (Phu Thao Kong), możemy ją usłyszeć. Dzieje się tak za sprawą setek dzwonków śpiewających na wietrze. Patrzymy w górę, za głosem dzwonków i widzimy złotą iglicę chedi, błyszczącą w słońcu. To tam musimy się teraz wspiąć. 

The mount was made from the earth dug out during creation of the Bangkok canal (klorng) and piled up to build a big tall stupa. However, as the hill grew its own weight started to be problematic for the soft soil beneath. The project was thus abandoned. Later on, the trees were added to stop the erosion and smaller gilded chedi was built on the top of the hill. The concrete walls on the outside of the Golden Mount were added in the 1940s.

Kopiec, na którym wznosi się świątynia został usypany z ziemi wykopanej podczas tworzenia kanałów w Bangkoku (klorng) a na jego szczycie miała być zbudowana wysoka stupa. Jednak w miarę jak wzgórze rosło, jego ciężar zaczął być problematyczny dla miękkiej gleby pod nim. Projekt został więc porzucony. Jakiś czas później dodano drzewa, aby powstrzymać erozję, a na szczycie wzgórza zbudowano mniejsze chedi z pozłacaną kopułą. Betonowe ściany na zewnątrz Golden Mount zostały dodane w latach 40. XX wieku.

After buying our tickets, we take a gentle climb in the shadows of trees and cooled by tiny droplets of steam coming from the rock gardens packed with lush exotic plants, (often bizarre) statues, streams and miniature waterfalls. There are 344 steps from the base of the mount to the terrace at the top snaking quite gently around the hill.

 

Po kupiniu biletów idziemy ścieżką łagodnie wspinającą się na kopiec, chronieni od słońca w cieniu drzew i w podmuchach pary wydobywającej się z ogrodów skalnych pełnych bujnych egzotycznych roślin, wszelkiego rodzaju statuetek, strumyków i miniaturowych wodospadów. Od początku drogi do tarasu na szczycie prowadzą 344 stopnie wijące się dość łagodnie wokół wzgórza.

There is a great 360-degress view on Bangkok from the chedi. We stayed up on the top for a little while enjoying the breeze, the cacophony of bells and the very pleasant view. Then we walked around inside the temple to hide for a bit longer from the relentless sun and to admire all the details.

 

Z chedi roztacza się wspaniały panoramiczny widok na Bangkok. Pokręciliśmy się przez chwilę na samej górze, zanurzeni w kakofonii dźwięków setek dzwonków, korzystając z chłodnego zefirku i ciesząc oczy przyjemnym widokiem na miasto. A potem na spokojnie obeszliśmy wnętrze świątyni, chowając się na chwilę przed palącym słońcem i podziwiając wszystkie detale.

After descending (there is a different flight of stairs leading down) we first get to the sanctuary of vultures. Wat Saket below the Golden Munt, the oldest temple of Bangkok, was used as the Old City’s crematorium during 19th-century epidemics (cholera). If the families of the deceased were too poor to pay for the ceremony, their bodies were left for vultures to feed upon. Even if they could pay, there were so many bodies they could not all be cremated on time. There is a memorial depicting this gore story here.

 

Po zejściu ze wzgórza (w dół prowadzi inny ciąg schodów niż do góry) najpierw trafiamy do sanktuarium sępów. Wat Saket, najstarsza świątynia Bangkoku, położona u stóp Golden Mount, była używana także jako krematorium podczas XIX-wiecznych epidemii cholery. Jeśli rodziny zmarłych były zbyt biedne, aby zapłacić za ceremonię, ich ciała pozostawiano do żerowania sępom. Nawet gdy krewni mogli zapłacić, czasami było tak wiele ciał, że nie wszystkie mogły zostać skremowane na czas. W sanktuarium znajduje się  wystawa przedstawiająca tą krwawą historię.

We descend somewhat more and find the shrine with Luang Por To, large iron gilded meditating Buddha statue. The nearby trees are covered with golden leaves with prayers and wishes.

 

Schodzimy jeszcze niżej i znajdujemy sanktuarium z Luang Por To, dużym pozłacanym posągiem medytującego Buddy odlanym z żelaza. Pobliskie drzewa pokryte są złotymi liśćmi z modlitwami i życzeniami.

We also visit a nearby cave belonging to the Bamiyan Museum that contains figures of Buddha, including a giant one.

 

Odwiedzamy jeszcze pobliską grotę należącą do Muzeum Bamiyan, gdzie znajdują się postacie Buddy, w tym jedna gigantycznych rozmiarów.

Finally, we go to the Wat Saket itself. It is a bit on the side and could be missed easily. The ordination hall is open and we can have a glimpse at the large seated Buddha. And this is the last thing to be seen today. Now it is time to take a ride to the hotel and refresh before dinner.

 

Na koniec udajemy się do samej świątyni Wat Saket, która jest położona trochę na uboczu. Sala święceń jest otwarta i możemy rzucić okiem na posąg wielkiego siedzącego Buddy. I to jest ostatnia rzecz, jaką mieliśmy dziś zobaczyć. Teraz czas złapać transport do hotelu i odświeżyć się przed kolacją.

Towards Wolvedans

Finally, off we go to the Wolvedans. It is about 250 km distance and we are already very late, but, surprise, surprise, the road is empty, and we can push the accelerator a bit (nothing too crazy as we do not want to change the wheels).  On the way there is also refueling and ice cream.

 

W końcu ruszamy do Wolvedans. Mamy do przebycia około 250 km i jesteśmy już bardzo spóźnieni, ale o dziwo, niespodzianka, droga jest pusta i możemy trochę przycisnąć pedał gazu (bez nadmiernych szaleństw, bo nie chcemy jednak zmieniać kół).

Po drodze jeszcze tankowanie i lody.

Farewell to Eagle's Nest

Our last morning in the Eagle’s Nest does not disappoint. The sky, typically for Namibian mornings, quickly changes from fiery oranges into pastels, mostly baby pinks and blues and we admire the beauty of this place whilst saying our farewell. The next destination is deep into the Namib desert, but first we will stop at the Garub water hole again in hope to see some desert adapted horses one more time.

 

Nasz ostatni poranek w Eagle’s Nest nie zawodzi. Niebo, typowo dla poranków w Namibii, szybko zamienia pomarańcze w pastelowe róże i błękity, a my żegnając się, podziwiamy piękno tego miejsca. Następny  nasz cel znajduje się w głębi pustyni Namib, ale najpierw zatrzymamy się ponownie przy wodopoju Garub, w nadziei, że jeszcze raz zobaczymy konie przystosowane do życia na pustyni.

Gondwana Sperrgebiet Rand Park- part 2: Horses, ostriches, and kudu

After breakfast we go to see the remaining part of the park and soon we see a herd of horses running in our direction. No, these are not desert adapted horses of Namib, which we can tell immediately, as some of them are light - white or grey, whilst Namib horses are always quite dark due to their narrow gene pool. These are just farm horses that are allowed to graze here, but they are so beautiful. They hoped we brought some food I guess, so they came to greet us, totally unafraid.

Po śniadaniu udajemy się zobaczyć pozostałą część parku i wkrótce widzimy stado koni biegnące w naszym kierunku. Nie, to nie są słynne miejscowe konie przystosowane do życia na pustyni, co widzimy od razu, ponieważ niektóre z nich maja jasne umaszczenie, podczas gdy konie pustynne są zawsze ciemniejszej maści ze względu na wąską pulę genową. To konie hodowlane, które są tutaj wypasane, bardzo zresztą piękne. Chyba miały nadzieję, że przynieśliśmy trochę jedzenia, więc przygalopowały nas powitać, zupełnie się nas nie bojąc.

Our next encounter is with kudu, well camouflaged in the thickets but still spotted.

Następnie zauwazamy zakamuflowane w krzakach kudu. Bardzo sprytnie drogie kudu, ale tym razem punkt dla nas.

And then we meet a small herd of ostriches.

Zaraz potem spotykamy małe stado strusi.

We pass a very beautiful Quiver Tree (Kokerboom).  And when we are back on the way to our chalet the guide shows us eagles’ nest, from which the whole place takes its name.

 

Mijamy bardzo ładny okaz drzewa kołczanowego, a już w poblizu naszego domu przewodnik pokazuje nam też orle gniazdo, od którego całe miejsce wzięło swoją nazwę.

We feel like ice-cream today, so here we do what mother always told me not to do – go to the main restaurant and try to spoil our appetite before dinner (not that it ever worked….)

Dziś mamy ochotę na lody, więc robimy to, co mama zawsze mówiła, ze robi nie należy - jedziemy do głównej restauracji i staramy się zepsuć sobie apetyt przed obiadem (nie, żeby w naszym przypadku to kiedykolwiek działało…).

20180412_160033_0000_0117-01mobile-web.jpg

Short video summary of the trip

Krótki filmik z wycieczki

Gondwana Sperrgebiet Rand Park- part 1: Morning glory

Today we visit the Gondwana Sperrgebiet Rand Park. We start at dawn, when light is still low and air chill, and as we traverse the desert plains the sunlight starts to bring out the mountain tops changing grey tones into fiery orange, before it floods the sand valleys around us.

Dziś odwiedzamy Gondwana Sperrgebiet Rand Park. Wyruszamy (razem z przewodnikiem) o  samym świcie, kiedy światło jest jeszcze bardzo nisko a powietrze chłodne, dzięki czemu możemy obejrzeć codzienny poranny spektakl, kiedy światło słoneczne zaczyna wydobywać z cienia szczyty gór, zmieniając palete szarości w ogniste pomarańcze. Niedługo później  słońce zaczyna zalewać całe pustynne równiny i temperatura szybko skacze w górę.

Five farms were amalgamated to form the private 50,000 hectare Gondwana Sperrgebiet Rand Park, part of the family run Klein Aus Vista (including Eagle’s Nest Chalets where we are staying). Just north from where we are is the Namib-Naukluft National Park with its high dunes but here the landscape is usually more reminiscent of the Nama Karoo (which spreads to the east), dominated by rugged granite boulders, dry riverbeds and panoramic gravel plains, and the Succulent Karoo.

Pięć farm zostało połączonych, aby utworzyć prywatny, zajmujący 50 000 hektarów Gondwana Sperrgebiet Rand Park, do którego należy także Klein Aus Vista (w tym Eagle’s Nest Chalets, gdzie mieszkamy). Na północ od miejsca, w którym jesteśmy, znajduje się Park Narodowy Namib-Naukluft z wysokimi wydmami, ale tutaj krajobraz zwykle bardziej przypomina obszary Nama Karoo (rozciągające się na wschód), zdominowany przez surowe granitowe głazy, suche koryta rzek i panoramiczne żwirowe równiny, jak również regiony Succulent Karoo.

After the winter rains a dazzling array of wild flowers can carpet the desert floor to bring an explosion of colours. But there were no solid rains for the last 7 years in this region, so this is one view Namibia is yet to show us one day.

W latach obfitych zimowych deszczów olśniewający dywan kwitnących sukulentów pokrywa wielkie piaskowe równiny, szokując nagłą eksplozją kolorów. Ale przez ostatnie 7 lat w tym regionie nie było porządnych opadów, więc jest to widok, który Namibia musi nam jeszcze kiedyś pokazać.

Korhans karoo are everywhere around us. If you want to know more about these birds, there is my short note about them https://www.qpixels.com/travel-blog/2021/2/from-the-fish-river-canyon-to-the-eagles-nest-chalets. We also spot namaqua sandgrouse. Males have orangish throats and heads, females  are specked brown all over. Fun fact: For two months after hatching, the chicks drink water from the soaked feathers on the male's abdomen. And finally, on a tree far away we can spot the greater kestrel (Falco rupicoloides).

 

Wszędzie wokół nas panosza się dropie. Jeśli ktoś nie pamięta co to za ptaki, krótka notka o nich znajduje się tutaj https://www.qpixels.com/travel-blog/2021/2/from-the-fish-river-canyon-to-the-eagles-nest-chalets. Zauważamy także stepówkę namibijska. Na zdjęciu zobaczycie samce upierzone piaskowo z kreskowaniem ale z charakterystycznym pomarańczowawym podgardlem i głową, podczas gdy samice sa bardziej jednorodne.  Ciekawostka: Pisklęta przez dwa miesiące od wyklucia piją wodę z nasączonych piór na brzuchu samca. Wreszcie, na drzewie w oddali dostrzegamy takze pustułkę stepową (Falco rupicoloides).

Deep into the reserve we stop at the top of the ridge for a lovely al-fresco breakfast, boiling water for tea and coffee on the fire made from dead elements of succulent plants. It is the life at its best if you ask us….

 

W głębi rezerwatu zatrzymujemy się na szczycie jednego z grzbietów, aby zjeść śniadanie. Przewodnik szybko rozstawia dwa stoły i zapełnia je jedzeniem, podczas gdy woda na herbatę i kawę gotuje się na ognisku z uschniętych gałązek sukulentów. Nasza „jadalnia” rozciąga się w każdą stronę po sam horyzont, to się nazywa królewskie życie ;)