Morocco

First dinner

A taxi, of course, cannot take us to the hotel itself because we live in the middle of the medina. So, it takes us to the edge, and Mustafa from our riad is already waiting for us there. On the way, dragging my suitcase, he explains to us the orientation of the medina and how to get to various places. Upon arrival, she brews a delicious Moroccan mint tea and hands us the keys to the room and the riad.

Taksówka rzecz jasna nie może zawieść nas pod sam hotel bo mieszkamy w środku medyny. Zawozi wiec nas na jej brzeg, a tam już czeka na nas Mustafa z naszego riadu. Po drodze, ciągnąc moją walizkę, wyjaśnia nam orientację medyny i jak gdzie dotrzeć. Po dotarciu na miejsce zaparza nam pyszną miętową marokańską herbatkę i wręcza klucze do pokoju i do riadu.

After refreshing ourselves, we follow Mustafa to the rooftop terrace, where we get a delicious dinner. Despite the late hour, it is still hot in Marrakech but much cooler in our riad than outside. And that's it for today. It's time to sleep because tomorrow morning we will start exploring Marrakesh.

 

Po odświeżeniu się ruszamy za Mustafą na taras na dachu, gdzie dostajemy pyszny obiad. Mimo późnej pory jest wciąż bardzo gorąco, ale w naszym riadzie jest dużo chłodniej niż na zewnątrz. I to tyle na dzisiaj. Czas spać bo jutro od rana eksploracja Marrakeszu.

Another new beginning

Here we go again. This time the destination is hot (just check the weather forecast below). It is time to pay a visit to dear old Africa again. We will return to Gatwick, but unfortunately, we must start from Luton. So first it is a few hours in a car (we took a taxi), then a short visit to the Pret at the airport, boarding, about 4 hours of flight, and finally we land in Marrakech.

The taxi driver organised by our Riad is supposed to wait for us here. I cannot wait to see the medina.

Nową podróż czas zacząć. Tym razem w miejscu docelowym jest bardzo gorąco (wystarczy sprawdzić prognozę pogody na fotce poniżej). Nadszedł czas, aby ponownie odwiedzić kochaną, starą Afrykę. W drodze powrotnej wylądujemy na Gatwick, ale niestety wylatujemy z Luton. Czyli najpierw kilka godzin w aucie (tyle dobrego, że taksówką), potem krótka wizyta u Preta na lotnisku, wejście na pokład, jakieś 4 godziny lotu i wreszcie lądujemy w Marrakeszu.

Taksówkarz zorganizowany przez nasz Riad ma tu na nas czekać. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę medynę.