The mornings in Namibia usually mean pastels, and it is not different today. Baby pink and baby blue shades are splashed generously on the sky as we travel to the Ghost Town. It is a bit cold (we are now used to high temperatures), windy and beautiful.
Poranki w Namibii to to czas, kiedy niebo wybarwia się pastelowymi kolorami i dzisiaj nie jest inaczej. Jasny róż i intensywny błękit dominują podczas naszej podróży do opuszczonego miasta. Jest jeszcze trochę chłodno (przyzwyczailiśmy się już do wysokich temperatur panujących w ciągu dnia), wietrznie, ale pięknie.
Kolmanskop is spectacular. No matter how many images of it you have seen before, it is so different when you actually can be here, wonder between hauntingly beautiful buildings half swallowed by the desert. One day, I can imagine, it will be only sand here. The remaining of the once lively settlement, a principal town of Namibia’s diamond mining industry - it is today slowly but surely reclaimed by the relentless desert. Some buildings were restored, but majority are left exactly as they were deserted.
Kolmanskop jest niesamowitym miejscem. Bez względu na to, ile jego zdjęć widziałoby się wcześniej, rzeczywistość i tak jest bardziej. Nie pytajcie bardziej co, bardziej wszystko. Przechadzając się po wpół połkniętych przez pustynię domach wyobrażam sobie, ze pewnego dnia będzie tu już tylko piasek… Kiedyś pławiące się w luksusach główne miasto przemysłu wydobywczego diamentów w Namibii, Kolmanskop, jest dziś powoli ale skutecznie zabierany przez siły natury. Niektóre budynki zostały odrestaurowane dla celów turystycznych, ale większość pozostała dokładnie tak, jak były opuszczone.
It all started in 1908, when a German worker involved in building a railway track stumbled upon a diamond. Soon it was discovered there was a rich bed of diamonds in this area, and so a new era started for Kolmanskop, that by 1912 became a rich mining town (home to 1300 settlements) run by the German authorities. The mines here were very lucrative and it was reflected in the town’s appearance. A hospital, pub, school, casino, ballroom and even the first tramline in Africa - all could be found here. But after second world war as the deposits of diamonds started to slowly deplete, much richer sources were found in Orange River, south of Kolmanskop. Around 1954 the town was abandoned and the desert started to reclaim what once belonged to her.
Wszystko zaczęło się w 1908 roku, kiedy niemiecki urzędnik nadzorujący budowe torów kolejowych natknął się na diament (a w zasadzie to jego pracownik się natknął, ale docelowo na to samo wyszło). Wkrótce odkryto, że na tym obszarze znajduje się bogate złoże diamentów i tak rozpoczęła się nowa era dla Kolmanskop, który w 1912 roku stał się bogatym miastem wydobywczym (mieszczącym 1300 domów) zarządzanym przez władze niemieckie. Tutejsze kopalnie były bardzo dochodowe, co znalazło odzwierciedlenie w wyglądzie miasta. Szpital, pub, szkoła, kasyno, sala balowa, a nawet pierwsza linia tramwajowa w Afryce - wszystko można było tutaj znaleźć. Ale po drugiej wojnie światowej, gdy złoża diamentów zaczęły się powoli wyczerpywać, znacznie bogatsze źródła znaleziono w okolicy rzeki Orange, na południe od Kolmanskop. Około 1954 roku miasto zostało opuszczone, a pustynia zaczęła odzyskiwać to, co kiedyś należało do niej.
We arrive very early and have the place practically to ourselves. There is one small group of photographers and we quickly go in the different directions, to not disturb each other. The place is big, so it is easy to disappear, exploring house after house, the relicts of its glorious past.
Jako, ze przyjechaliśmy bardzo wcześnie, mamy zakopane miasto praktycznie tylko dla siebie. Jest jeszcze jedna mała grupka fotografów, ale szybko udajemy się w różne strony, żeby sobie nie przeszkadzać. Obszar jest duży, więc łatwo jest zniknąć sobie z oczu, odkrywając dom po domu, pozostałości wspaniałej przeszłości Kolmanskop.
It soon becomes hot outside, but is it is pleasantly cool inside the thick walls of the remaining structures. We spend long hours here, absorbing the eerie atmosphere and letting ourselves to get lost in the maze of rooms deep sinking in the sand. Then we enjoy a nice lunch and a cup of tea.
Na zewnątrz szybko robi się gorąco, ale wewnątrz raczej grubych ścian pozostałych konstrukcji jest przyjemnie chłodno. Spędzamy tu długie godziny, chłonąc niesamowitą atmosferę i pozwalając sobie na zagubienie się w labiryncie pokoi tonących w piasku. Następnie cieszymy się miłym lunchem i filiżanką herbaty.
Finally, we visit the museum, before we go back to the Garub area, looking for the desert adapted horses.
Na koniec odwiedzamy jeszcze tutejsze muzeum, zanim wrócimy w okolice Garub w poszukiwaniu koni przystosowanych do życia na pustyni.
A short video from our visit to Kolmanskop
Krótkie wideo z naszej wizyty w Kolmanskop