Lost in Translation...
After a rather hectic week (I finished work half an hour before we had to leave for the airport), it is time for a new adventure. Asiana is taking us to Tokyo via Seoul, yay! I am so tired I sleep away most of the journey. Minus the mealtimes, not going to skip Korean food even if it is only an in-flight meal.
Po bardzo intensywnym tygodniu (skończyłam pracę na pół godziny przed wyjazdem na lotnisko) przyszedł czas na nową przygodę. Asiana zabiera nas do Tokio przez Seul, hurra! Jestem tak zmęczona, że przesypiam większość podróży. Marcin budzi mnie tylko na czas posiłków - nie zamierzam przecież przespać koreańskiego jedzenia, nawet jeśli jest to tylko posiłek w samolocie.
We will stop in Seoul for longer on our way back from Tokyo, today we have just enough time for a donut.
W Seulu zatrzymamy się na dłużej w drodze powrotnej z Tokio, dzisiaj mamy jedynie czas na pączka.
And off we fly (and eat) again.
I znowu lecimy (i jemy).
We landed in Tokyo quite late, bought travel cards (similar to T-money cards in Korea),took two trains and found ourselves in Ginza in no time at all. Ok, we had to ask for directions wen changing a train, but people were very nice (if insisted on speaking in Japanese to us, even when they clearly knew English). Our first hotel is a short walk away from the Kabukiza theatre. But I will talk more about it later.
W Tokio wylądowaliśmy dość późno, kupiliśmy karty podróżne (podobne do kart T-money w Korei), wsiedliśmy do dwóch pociągów i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w Ginzie. Ok, musieliśmy zapytać o drogę, gdy zmienialiśmy pociąg, ale ludzie byli bardzo mili (chociaż uparcie mówili do nas po japońsku, nawet jeśli wyraźnie znali angielski). Nasz pierwszy hotel znajduje się w odległości krótkiego spaceru od teatru Kabukiza. Ale opowiem o tym więcej później.